EN

28.01.2020 Wersja do druku

"Czartoryska. Artefakty". Recenzja.

"Czartoryska. Artefakty" Miry Mańki i Piotra Fronia w reż. Miry Mańki w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Mateusz Koczka na blogu Recenzencki.

W spektaklu Miry Mańki dochodzą do głosu dwie Polski. Pierwsza z nich, młodsza, ubrana w różową sukienkę z cekinami, otwiera spektakl. To postać zagadkowa. Stoi tyłem do widowni a przodem do okna, przez które mogą ją oglądać przypadkowi przechodnie. Ta Polska, jak sama się przedstawia, to "czyste dobro". Wydaje się, że chce nam coś przekazać, ale chyba nie umie tego do końca ubrać w słowa. Jest personifikacją nieznanej siły. Wiemy za to na pewno, że umożliwia zobaczenie nam tego, co za chwilę wydarzy się na scenie. Przedstawienie to jej dziwna pieśń. Druga Polska to tytułowa (Izabela) Czartoryska, matka familii, matka upadłej Polski - jak sama lubiła o sobie myśleć. Jej projekt kolekcjonowania pamiątek dla twórców spektaklu jest ambiwalentny. Z jednej strony pozwala zachować materialne dziedzictwo kraju, a wraz z nim przechowywać wspomnienia, z drugiej strony ta zbieracza pasja kryje w sobie niechlubne pragnienie władzy. Ta twarz polski to cza

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Czartoryska. Artefakty". Recenzja.

Źródło:

Materiał własny

Recenzencki. Blog Mateusza Koczki

Autor:

Mateusz Koczka

Data:

28.01.2020

Realizacje repertuarowe