Izabella Cywińska już dawno wypracowała swoją markę. Nie trzeba jej reklamować, ani też bać się przedstawień przez nią reżyserowanych - o "Czarownicach z Salem" w reż. Izabelli Cywińskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie pisze Maciej Stadtműller z Nowej Siły Krytycznej.
Pomysł wielu twórców na dzisiejszy teatr, to opowiedzenie uniwersalnej historii. Na potęgę uwspółcześnia się sztuki klasyczne, nadaje im się współczesne szlify. Twórcy takich przedstawień wierzą, że dodają sztuce sensów, wynajdują coś nowego. Zazwyczaj jednak się mylą. Bo ów upragniony uniwersalizm można dostrzec tylko wtedy, kiedy sztuka żyje w swoim świecie. Zyskuje się wtedy właśnie tę perspektywę porównawczą i czasową. Jeśli za czasów Szekspira rzecz się miała tak a tak i pokazane schematy międzyludzkie nadal działają, to znaczy że są niezmienne. Daje to siłę i moc przekazu. Nie oznacza to całkowitego wyparcia współczesności z teatru. Można zrobić dobre przedstawienie dzięki współczesnej technice czy trendom teatralnym, a jednocześnie zachować klimat, czar i wydźwięk oryginalnego tekstu. Ta niełatwa sztuka udała się Izabelli Cywińskiej. Artur Miller pisząc "Czarownice z Salem" doskonale prześwietlił układy i schemat