Cechy głosu Angeli Gheorghiu to wciąż soczysta, odpowiednio modulowana barwa, swobodne przechodzenie pomiędzy rejestrami, pieszczotliwie zakończone, wzmacniane delikatnymi crescendami frazy, nade wszystko zaś sugestywne i naturalne aktorstwo, pełne wdzięku i kontroli.
"Znowu jesteś, czarodziejko..." - mówi bohater autobiograficznego opowiadania Gerarda de Nervala "La Pandora" do swojej ukochanej, wiedeńskiej aktorki. Użyte przez XVII-wiecznego eseistę francuskiego, Jeana de La Bruyere'a pojemne słowo enchantement ("oczarowanie, zachwycenie"), ma w swoim rdzeniu "śpiew". Staje się ono wymownym synonimem naszego urzeczenia wielkimi śpiewaczkami, które z połączenia sugestywnego frazowania, migotliwości głosu i szczerej poezji czynią rzecz niezapomnianą. Wizyta Angeli Gheorghiu [na zdjęciu] w Teatrze Wielkim w Łodzi nie pozostawiła wątpliwości, z jaką klasą wokalną możemy nadal obcować. Towarzyszyli jej artyści rumuńscy: tenor Calin Bratescu i dyrygent Ciprian Teodorascu. Program ułożony był z arii, które pozwalają wydobyć naturalną szczerość kreacji i subtelne niuanse głosu Angeli Gheorghiu - arii późnego bel canta (Puccini, Gatalani, Gilea) - intermedia orkiestrowe zaś zbliżały słuchaczy do muzyki francuskie