"Jesienin" w reż. Józefa Opalskiego w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Olena Leonenko przyzwyczaiła wielbicieli swego talentu do wieczorów w warszawskim Ateneum. Poprzednio Scena na Dole gościła jej spektakl bardzo osobisty, nawiązujący do wspomnień wyniesionych z domu rodzinnego ("Ech raz jeszcze"). Teraz opowiada o poecie-legendzie. "Jesienin" to mozaikowe dzieje burzliwego związku Sergiusza Jesienina i Isadory Duncan, wpisane w tkankę politycznej huśtawki, zawieruchy początku lat 20, naiwnych nadziei na budowę lepszego świata i narastającego terroru ideologicznego tamtych lat. Może zbyt wiele w tym spektaklu dydaktyki, ale kto wie, może rację miał Janusz Głowacki, który scenariusz wieczoru utkał z wielu "nadmiarowych" pozornie informacji. Bo czy młody widz na pewno wie dzisiaj, kim byli Błok, Babel, Meyerhold, a nawet Majakowski? Jak zwykle ozdobą były pieśni Leonenko, zwłaszcza dramatyczny "Czarny człowiek" (przekład Władysława Broniewskiego), a także "Pieśń o suce". Spotkanie z bożym poetą, który cały był poezj�