- Ja najbardziej lubię pracować w Polsce, ponieważ wasz teatr jest ochrzczony, naznaczony wielkimi twórcami, takimi jak Grotowski, Kantor czy Dorman. Nawet jeśli aktorzy nie mieli z nimi kontaktu, pozostała tradycja; w szkołach uczy się sposobu ich myślenia o teatrze, a to przenosi się na scenę. Dodatkowo w Polsce bardziej niż gdzie indziej zderza się wschodnia wrażliwość z zachodnią zuchwałością - mówi PETR NOSALEK, reżyser "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" w Teatrze Banialuka w Bielsku-Białej.
W niedzielę 18 września w Teatrze Lalek "Banialuka" odbędzie się premiera "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" [na zdjęciu]. Tuż przed niedzielną premierą rozmawiamy z Petrem Nosálkiem. MONIKA JĘDRZEJEWSKA: "Czarnoksiężnik z Krainy Oz" to pana piąta premiera w Banialuce. A która w ogóle? PETR NOSÁLEK: Nie wiem. Nie liczyłem. W teatrze pracuję od 40 lat. Kiedy jakiś czas temu pisano o mnie pracę magisterską, było ich blisko 70, ale myślę, że teraz to już bliżej 100. Czy realizował pan wcześniej powieść Bauma? - Nie. Do realizacji "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" zainspirowała mnie dyrektorka Banialuki, pani Lucyna Kozień. Ona też zaproponowała na autorkę adaptacji - pisanej specjalnie do naszej inscenizacji - Lilianę Bardijewską. Teatr lalek daje realizatorowi bardzo wiele możliwości. Po jakie środki teatralne sięgnął pan przy tej inscenizacji? Od malutkich laleczek-kukiełek, przez maski, duże lalki-manekiny, pacynki, teatr cieni