EN

17.12.1998 Wersja do druku

Czarne, ale pogodne

Młody, ale biedny jak mysz kościelna, nieco zwariowany ale za wszelką cenę pragnący się urządzić rzeźbiarz awangardowy Brindsley próbuje swój start życiowy rozpocząć od wiarołomstwa. Mimo niewygasłych jeszcze uczuć do swej czteroletniej miłości, jaką jest oddana mu po uszy Clea, szuka rozwiązania swej sytuacji w małżeństwie z posażną Carol, córką pułkownika w stanie spoczynku. Szkopuł tkwi w tym, że musi przyszłemu teściowi udowodnić, że jest człowiekiem zdolnym, obrotnym, i w ogóle z przyszłością. Okoliczności zdają mu się sprzyjać, bo oto na czas wizyty pułkownika, który przybywa, by zbadać kondycję swego przyszłego zięcia, są także przewidziane odwiedziny bawiącego w mieście multimilionera, kolekcjonującego dzieła sztuki. Jeśli ów się zjawi, co na wodzie jeszcze pisane, i uzna za wskazane zakupić któreś z "dzieł" Brindsleya pułkownik zostanie przekonany o talentach kandydata do ręki jego córki, a Brindsley życiowo us

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czarne, ale pogodne

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Elbląska nr 14/51/362

Autor:

Ryszard Tomczyk

Data:

17.12.1998

Realizacje repertuarowe