Ktokolwiek zadał sobie trud 11 przeczytania "Białego małżeństwa" T, Różewicza stwierdził zapewne, że problematyka tego utworu odbiega znacznie od tego, czym żyje Polak anno Domini 1986. Problemy dorastającej panienki z początków dwudziestego wieku. przeżywającej leki związane z nieumiejętnością radzenia sobie z nadmiernie wybujałą wyobraźnią erotyczną, podsycaną jeszcze przez pełne konwenansów stosunki rodzinno-towarzyskie, nie są tematem szczególnie frapującym dzisiejszego czytelnika. Również amatorzy silnych wrażeń są rozczarowani - wulgaryzmy Różewicza nie są w stanie zaszokować zblazowanych oglądaczy filmów porno i czytelników literatury z pogranicza. Dotychczasowe inscenizacje (m.in. w Warszawie i Wrocławiu), realizowane zazwyczaj w kameralnych warunkach małej sceny, nużyły monotonia i (co tu ukrywać) trywialnością interpretacji Powstaje zatem pytanie, czy można powiedzieć coś nowego na temat, o którym napisano już całe tomy?
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski