Na scenie sala obita złotawym, tło czonym we wzory kurdybanem. W tyle cukierkowy pejzażyk, taki sam jak na wszystkich portretach Quattro-centa. "Wchodzi Bertram, Hrabia Roussillon, Helena i Lafeu, wszyscy ubrani na czarno". Tak chce Szekspir - w pierwszej scenie jego komedii, która się dobrze kończy, wszyscy mają być ubrani w czarne stroje. Ta dziwna komedia napisana pomiędzy "Miarką za miarkę" a "Troilusem i Kressydą" pełna zagadek, paradoksów, metafor, nie daje spokoju interpretatorom i odstrasza reżyserów, którzy nie wiedzą, co z nią począć. W Polsce dodatkowa przeszkoda, to przekłady kastrujące i rozwadniające tekst. {#os#6236}Swinarski{/#} wystawia ją w renesansowym wnętrzu i pejzażu, wystawia ją w tłumaczeniu Słomczyńskiego, które wreszcie nie jest ani spolszczeniem, ani imitacją, ani parodią, tylko współczesnym przekładem, gdzie nie gubi się sens i dosadność oryginału. Jak zawsze nic do tekstu sztuki nie dopisuje, mało z
Tytuł oryginalny
Czarna komedia
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura nr 45/46