Komedia jest gatunkiem deficytowym, Fredro wszystkiego nie załatwi. Bardzo kochamy kostiumowe amory i komediowe perypetie dziewiętnastowiecznych bohaterów, przecież Marek Domański ze swą obyczajówką nazwaną "Ktoś nowy*' bił I rekordy frekwencji. Od Krakowa po Białystok. Teatry więc, choć raczej poczytują sobie takie ustępstwa za porażki w ambitnym czy przeambicjonowanym budowaniu linii repertuarowej, muszą liczyć się z publicznością. Gdzie jednak szukać tych komedii? I nie znam w Polsce dyrektora teatru, który by natychmiast nie wprowadził na scenę dobrego tekstu współczesnego pisarza polskiego. Nim jednak coś takiego powstanie, wyciąga się na światło dzienne nawet różne pamiątkowe fotografie, albo rozgląda po i świecie za możliwym towarem. I znajduje się na przykład jednoaktówki Petera Shaffera. W Teatrze Starym właśnie weszły - "Niewinne kłamstwa" i "Czarna komedia" tego j 42-letniego pisarza angielskiego. Rzecz pierwsza - to historyjk
Tytuł oryginalny
Czarna komedia
Źródło:
Materiał nadesłany
"Dziennik Polski" nr 257