Czy człowiek głuchnie wraz z wyłączeniem światła? - o "Czarnej komedii" w reż. Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej pisze Koralina Zięba z Nowej Siły Krytycznej.
Tytuł "Czarna komedia" można rozumieć dwojako: jako odmianę gatunkową dramatu, ale też bardziej dosłownie (metafora wtórna), czyli "czarną"- pogrążoną w ciemności. Sztuka bowiem ukazuje kiepski stan elektryki brytyjskiej w 1965 roku, kiedy to często zdarzały się przerwy w dostawie prądu. Sytuacja ta zainspirowała autora sztuki - Petera Schaffera do napisania dramatu. Przez większość przedstawienia aktorzy borykają się ze wszechogarniającą ciemnością. Podobnie jak w innych realizacjach tego przedstawienia, na przykład w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, skorzystano z konceptu opozycji: z momentem, gdy światło w scenariuszu gaśnie, na scenie się zapala. Spektakl rozgrywa się w mieszkaniu początkującego artysty, który wraz z narzeczoną czeka na przybycie sławnego milionera mającego kupić jego prace oraz na ojca dziewczyny. Chcąc wywrzeć na nich jak najlepsze wrażenie, urządzają swoje mieszkanie meblami skradzionymi sąsiadowi.