Teatr Rozmaitości w Warszawie "BALLADYNA" Juliusza Słowackiego. Inscenizacja i reżyseria: Andrzej Maria Marczewski, scenografia: Jerzy Michalak, muzyka: Tadeusz
Woźniak. Premiery 6 i 7 kwietnia 1984
Na papierze sprawa "Balladyny" daje się załatwić prosto i bez kłopotów. Dość powiedzieć: Słowacki czyta Szekspira, Słowacki chodzi w Paryżu do Opery i do Funambules, Słowacki pisze w Genewie sztukę w pantoflach wyszytych dlań przez pannę Eglantynę Pattey ("na czarnym dnie 2 gałązki koralowe"). Dodać można jeszcze wzmiankę o pilnej lekturze "Journal des Debats", który wykładał zasady i założenia francuskiego teatru romantycznego, a wszystko złoży się w całość wypieszczoną przez polonistów i historyków teatru. Starczy tego na klasówki i seminaria, matury i magisteriaty, a także na wyższe stopnie naukowe. Trudniejsza jest sprawa z "Balladyną" na scenie. Szekspir w roku 1834 miał jeszcze dla Romantyków na kontynencie europejskim powab awangardy: zapożyczenia były legitymacją pozostawania w nurcie nowoczesności. W roku 1984 Szekspir jest sposobem myślenia o świecie i teatrze, toteż zbiory cytatów i chwytów