"Dzieweczko grecka, biała Antygono..." - pisał niemal sześćdziesiąt lat temu znakomity filolog Kazimierz Morawski w wierszowanym prologu do swego pionierskiego - również wierszowanego - przekładu sofoklesowej tragedii. Dlaczego Antygona Morawskiego była biała? Czy nazwał ją tak, chcąc podkreślić jej dziewczęcą niewinność? Czy może uległ - na pół świadomie - reminiscencji wyobraźni wzrokowej, uzmysławiającej nam przed laty starożytną Grecję jako coś w rodzaju jednej wspaniałej bryły lśniącego białością marmuru, ozłoconego tylko promieniami słońca, padającymi z wiecznie błękitnego nieba? Ta wyobraźnia przejawiała się też - a niekiedy przejawia do dziś - w licznych inscenizacjach greckiej tragedii, pełnych białych kolumn, białych tunik i peplos, umieszczonych na tle błękitnego, teatralnego horyzontu. No tak, ale badacze antyku dawno już dokonali słusznego odkrycia, że starożytna Grecja była w rzeczywistości "bajecznie kolorowa"
Tytuł oryginalny
Czarna Antygona
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 292