"Księżniczka czardasza" w reż. Wojciecha Adamczyka w Operze Nova na XXI Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
"Księżniczka czardasza", popularna operetka Imrego Kalmana, zwana "Czardaszką", zyskała na scenie Opery Nova w Bydgoszczy nowe oblicze. Przeniesiono ją z cesarsko-królewskiego Budapesztu i Wiednia do Warszawy i Wilna z lat 20. Pojawiły się więc polskie nazwiska "dobrze urodzonych": Domeyko, Dowgiałło czy Leliwa. Wszystko po to, by stworzyć przepaść klasową między elitą a pochodzącą z ludu szansonistką. Na szczęście melodyjnej muzyki Kalmana nie zagubiono i publiczność mogła nucić nieśmiertelne szlagiery. Przedstawienie ma bogatą oprawę: ponad 300 kostiumów, popisy taneczne, wystrzały, statyści, żartobliwe dialogi i łzy rozstania -wszystko, czego wymaga czar operetki. Świetnie wyreżyserowanemu i zagranemu spektaklowi opartemu na schemacie "Trędowatej" można wróżyć podobne powodzenie. Reżyser Wojciech Adamczyk, mający w dorobku serial "Ranczo", posiadł klucze do sukcesu, a w zakończeniu dołączył dyskretną antywojenną puentę filmową.