"Napój miłosny" w reż. Henryka Baranowskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Mateusz Borkowski w Ruchu Muzycznym.
Krakowska premiera "Napoju miłosnego" Donizettiego była pierwszą inscenizacją tego dzieła w blisko sześćdziesięcioletniej historii Opery Krakowskiej. Nowe przedstawienia operowe w Krakowie można zliczyć na palcach jednej ręki, dlatego z nadzieją wybrałem się do teatru 2 grudnia. Błahe i naiwne libretto "Napoju", autorstwa Felice Romaniego, do wybitnych nie należy, pozwala jednak na chwilę zapomnienia, opiewając nie tylko miłość, ale też zalety dobrego trunku. Henryk Baranowski, autor krakowskiej inscenizacji, podążył właśnie tym tropem. Jak napisał w książce programowej, inspiracją był dziecięcy pobyt z matką w Kliczkowie, leśnej osadzie na Ziemiach Odzyskanych. "Mama znała biegle trzy języki, z tego też powodu została kierownikiem Państwowego Handlu Drewnem. Osada składała się z traktorzystów, furmanów, leśników, gajowych, ich rodzin oraz kilku osób pochodzenia niemieckiego, spełniających ważne funkcje akuszerki i felczera. Wszyscy si