"Pantaleon i wizytantki" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jacek Sieradzki w Odrze.
Dobrych parę lat temu widziałem "Trzy siostry" w jednym z warszawskich teatrów; spektakl reżyserki niezbyt jeszcze wtedy doświadczonej, ale cenionej i obiecującej. Zmagając się z jednym z najtrudniejszych zadań, jakim zawsze jest w teatrze Czechow, interpretatorka spróbowała dostroić stary dramat do wrażliwości i sposobu odczuwania właściwego dla swoich czasów. Odjęła widowisku rozmach, patos i sceniczne zadęcie: rzecz przedstawiona została w sali kameralnej, a imieniny Iriny z pierwszego aktu przypominały w dużym stopniu inteligenckie, niewystawne spotkanie we współczesnym, ciasnym mieszkaniu. Trwały pogaduchy, mowy i popijawy, ktoś brząkał na gitarze, ktoś inny, zwieszając się niedbale z poręczy fotela, coś nonszalancko odpyskowywał stojącemu obok, nieco starszemu mężczyźnie. Kłopot w tym, że facet rozparty na poręczy był porucznikiem, a ten, któremu rzucał przez ramię owo lekceważące zdanko - pułkownikiem, dowódcą baterii w ich jed