EN

26.06.2020 Wersja do druku

Czad: Kouros

W "Bogu mordu" Rezy kompozycja "Kouros" wypełnia misję specjalną. Może powiem to dosłownie: służy za odświeżacz rzygów. Jedna z bohaterek pochorowała się po zjedzeniu ciasta i trzeba po niej posprzątać - pisze Maciej Stroiński w Przekroju.

Motto: ">>Kourosem<< psiknij. Jest cały flakon, bo ja nie używam" (Yasmina Reza, >>Bóg mordu<<) Z chwilą, gdy tylko otwarto teatry ("Mówi się >>otwarte<<, a nie >>otworzone<<", Dorota Masłowska, "Paw królowe"j), ruszyłem oglądać, a nie wybrzydzając, bo do wybrzydzania należy najpierw mieć wybór. Obejrzałem, co zagrali, czyli "Braci Karamazow" (premiera w Tarnowie) oraz "Boga mordu" (Kraków). Z Tarnowa będzie recenzja, natomiast to drugie przyda się do prozy w nieco innym trybie. "Bóg mordu" to klasyk, niby znamy go na pamięć, od dziesięciu lat to leci, na Broadwayu w nim zagrał sam James Gandolfini, Polański film zrobił na podstawie tego tekstu ("Rzeź"), lecz z tym przedstawieniem jest jak z Bożym Narodzeniem: za każdym razem to samo, a zawsze zaskakujące. Zawsze jakoś miło, że tam perfum używają. Widzowie pierwszorazowi również są "surprised by joy" (C.S. Lewis), jeżeli lubią ten zapach: "Kouros" od Yves'a Saint Laurenta. W Teatrze im. Słow

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czad: Kouros

Źródło:

Materiał własny

Przekrój online

Autor:

Maciej Stroiński

Data:

26.06.2020

Realizacje repertuarowe