Reżyser Henryk Baranowski przyrządził "Cyrulika sewilskiego" na współczesną nutę. O spektaklu łódzkiego Teatru Wielkiego można powiedzieć jedno - nie sposób się na nim nudzić
Po podniesieniu kurtyny wkraczamy do salonu "Regeneracji ducha i ciała" o nazwie Cyrulik. Bohaterowie ubrani we frotowe szlafroki zażywają wszystkich przyjemności, jakich można doświadczyć w takim przybytku. Hrabia poddaje się masażowi pleców. Dostrzega wybrankę serca Rozynę, która opala się na solarium. Cyrulik Figaro, pomocnik Hrabiego w jego miłosnych podchodach, jest ekscentrycznym fryzjerem - ma na głowie różowego irokeza i nosi skórzane spodnie. W tym entourage'u świetnie sprawdza się cała obsada. Joanna Woś jako Rozyna jest bardzo nowoczesną panną. Śpiewa arię miłosną, popalając papierosy. Kiedy okazuje się, że wybranek serca ją oszukał, budzi się w niej prawdziwa tygrysica. Woś pokazuję to bardzo precyzyjnie. Hrabia Leszka Świdzińskiego ogrywa urok swego bohatera. Bezpardonowo walczy o Rozynę. Kiedy musi, najpierw udaje pijanego żołnierza, a potem nauczyciela muzyki. Przychodzi mu to bardzo łatwo. Doktora Bartolo gra Piotr Miciński. I