Najnowsza inscenizacja tej popularnej opery komicznej Rossiniego to zrealizowane z rozmachem, barwne i dynamiczne przedstawienie w konwencji kolorowej bajki dla grzecznych dzieci. Najświeższy warszawski "Cyrulik sewilski" został dosłownie przeniesiony z Teatro del Maggio Fiorentino, gdzie odbyła się jego premiera w... 1994 roku.
Scenografia oparta na systemie opuszczanych malowanych zastawek (nie pamiętam, kiedy widziałem coś podobnego na naszych scenach), fantazyjne kolorowe kostiumy, peruki i kilka stylizowanych rekwizytów są przestrzenią, w którą wpisano bajkę o Rozynie. Ta kocha z wzajemnością hrabiego Almavivę, na jej poślubienie ma jednak ochotę stary safanduła Doktor Bartolo. No, ale od czego jest zmyślny Figaro, który zrobi wszystko (z sympatii i dla pieniędzy), by wyprowadzić Bartolo w pole. Na wszędobylskim cyruliku spoczywa ciężar całego przedstawienia, to on pociąga za wszystkie sznurki uknutej przez siebie intrygi zmierzającej do szczęśliwego finału. Wartka i dynamiczna reżyseria, w której kolejne sceniczne sytuacje kreślone są z humorem i lekkim dystansem do operowej rzeczywistości, sprawia, że przedstawienie ogląda się z przyjemnością. Podnosi ją jeszcze dobrze dobrana obsada, w której bryluje niepodzielnie Artur Ruciński jako tytułowy bohater. Jego Fig