"Notre Dame de Paris" Richarda Cocciante w reż. Gillesa Maheu w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Gdyby Teatr Muzyczny miał wolną rękę w dobieraniu obsady, najpewniej prapremiera "Notre Dame de Paris" wypadłaby lepiej. Od pierwszego wejścia na scenę Mai Gadzińskiej można było się spodziewać, że premiera "Notre Dame de Paris" w Teatrze Muzycznym to będzie jej show. W tym pierwszym wejściu Gadzińska nawet nie śpiewa jeszcze, jedynie tańczy, emanując, w roli Esmeraldy, zmysłową kobiecością. Ileż zmieniło się w Gadzińskiej od czasu, gdy w "Chłopach" grała dziewczęcego Anioła... Nie zmieniło się jedno: sceniczny talent i swoboda śpiewania, dzięki której zawsze pojawia się przed widzami wyrazista, budząca emocje postać. Rola Esmeraldy w "Notre Dame de Paris" to potwierdzenie tej prawidłowości. Ukraść show mogliby Gadzińskiej jedynie akrobaci. Prawdę mówiąc - jakąś część show rzeczywiście skradli dla siebie. Najefektowniejsze sceny tego przedstawienia należały do nich. Ich ryzykowne akrobacje na wysokościach mogły kojarzyć się