"Cyrano" w reż. Dariusza Wiktorowicza w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
- Nareszcie koniec tej nierównej walki - westchnął jeden z widzów, gdy premiera "Cyrana" w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu dobiegła końca. To była okrutna ale niestety celna recenzja z przedstawienia, którego w żaden sposób nie da się obronić. Poczynając od adaptacji, przez reżyserię, na scenografii Pawła Hubicki kończąc, trudno znaleźć w sosnowieckim spektaklu choćby zarys zamysłu interpretacyjnego. I na nic zdadzą się zawodzenia, że publiczność mamy teraz taką niedouczoną, co to głębi myśli reżyserskiej nie jest w stanie pojąć. Po pierwsze - myśl jakaś najpierw być musi, a po drugie - dobry reżyser to ten, który swoje pomysły potrafi uczytelnić. Najmniejsze pretensje mam do aktorów, którym przyszło zmierzyć się z wyjątkowo niespójną materią dramaturgiczną, trzeba bowiem wiedzieć, że ten "Cyrano" nie jest adaptacją, nawet daleko idącą, polskiego tłumaczenia utworu Edmunda Rostanda. Tekst, wystawiony na scenie Teatru Zagłębia n