Premiery w "Teatrze Polskim" to dla warszawiaków wielki ewenement. To wzruszające przeniesienie się w przeszłość, w świetną przeszłość przedwojennych teatrów stolicy, a zarazem lot w przyszłość, w tę przyszłość, kiedy stać nas będzie na więcej scen tak wspaniale zaopatrzonych. Teatr przygotował "Cyda" z widocznym nakładem starań i kolosalnych kosztów: Dyr. Szyfman zawsze się w tym kochał; rzecz prosta, nie w samych kosztach, w ich wyniku: w bogactwie oprawy. Ale nigdy jeszcze dotąd nie dał tak niepohamowanego ujścia tej swojej skłonności. Jak "Teatr Polski" teatrem, czegoś podobnego nie było. Takiego "Cyda" pozazdrościć by mógł dyr. Szyfmanowi każdy maharadża. Choćby ten Aga Khan, multimilionowa głowa wiary mahometańskiej w Indiach, który poślubił francuską modystkę. Wczorajszy spektakl by ich zachwycił. Zwłaszcza pod względem bławatnym! To był unikat. Prawdziwa opera kolorów. "Cyd" w oprawie "Złodzieja z Bagdadu", spychaj�
Tytuł oryginalny
"Cyd" z Bagdadu
Źródło:
Materiał nadesłany
Odrodzenie