"Przemiana 1999" w reż. Laco Adamita w Teatrze Telewizji. Pisze SŁOIK w Gazecie Polskiej.
Wielu autorów próbowało opisać naszą nową rzeczywistość i przeważnie ponosili porażkę. Ich opisy okazywały się płaskie, jednowymiarowe, szybko pojawiły się schematy, które młodzi marksiści w rodzaju pana Sierakowskiego wzięli za dobrą monetę i te uproszczone do bólu utwory nazwali "literaturą korporacyjną". Inna rzecz, że marksizm nigdy się nie nadawał do analizowania literatury, z wyjątkiem rzecz jasna realizmu socjalistycznego. Gdy wielu autorów szukało ratunku w socjologii, Lidia Amejko poszła w zupełnie innym kierunku. Jej "Przemiana 1999", przypomniana właśnie przez drugi program publicznej telewizji, jest fantastyczną groteską o wyraźnym podtekście filozoficznym. Na pozór to kolejny "korporacyjniak": główny bohater jest kierownikiem w ważnym banku, drży przed szefem, pracuje od świtu do nocy. Jednak od samego początku przedstawiona rzeczywistość jest podejrzana. Bohater pracuje w banku Rembrandt, a jego szef nazywa się van Dyck.