"Nasze miasto" w reż. Szymona Kaczmarka w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Daria Bednarek w portalu e-splot.
Ujmujący świat czy przestrzeń sztuczności? Sielski obraz miasteczka czy brutalne obnażenie schematów? Spektakl Szymona Kaczmarka umiejętnie zwodzi widza, stopniowo ujawnia drugie dno kolorowych obrazów i słodkich dźwięków. Uderzenie będzie mocne, bo to wcale nie jest miły świat. Obraz wycięty z marzeń pięcioletniej dziewczynki. Pastele, puder, cukierki, koronki, ptysie, szelki. Uśmiechnięta pani w sukience jak niebo w wakacyjny poranek. Druga - słodka blondynka, sweterek w kolorze gumy do żucia, spódnica - trawnik w pełnym słońcu. Panowie o aparycji niedzielnego tatusia gotowego na spacer i karuzelę. Trochę groteskowa ta ich nieporadność w stroju - są jak lalki ubrane w kolorowe szmatki. Muzyka otacza postaci udźwiękowioną sielanką - czy to soundtrack do filmu z serii "Kino Familijne" czy melodia małomiasteczkowego jarmarku? Zmysły same dopowiadają resztę: zapach waty cukrowej, sklejone słodkością palce, spokojne alejki mieszkalnej dzielnicy