"Cud albo Krakowiaki i Górale" Jana Stefaniego w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Piszą: Jacek Marczyński i Jan Bończa-Szabłowski w Ruchu Muzycznym.
Pomysł wykorzystania starych instrumentów w śpiewogrze Wojciecha Bogusławskiego nie jest nowy. Tak zrobiono w Warszawskiej Operze Kameralnej w 1999 roku, gdy "Krakowiaków i Górali" reżyserował Kazimierz Dejmek, który zresztą pół wieku przedtem w inscenizacji Leona Schillera zagrał Kwiczołapa. Sprawujący kierownictwo muzyczne Władysław Kłosiewicz miał w WOK do dyspozycji sprawdzony zespół Musicae Antiquae Collegium Varsoviense. Teraz sporo ryzykował, gdyż dla potrzeb premiery w Operze Narodowej musiał stworzyć nową orkiestrę złożoną z młodych muzyków. Innego wyjścia jednak nie ma, skoro chce się docenić wkład Jana Stefaniego w "Krakowiaków i Górali". Inscenizacje z udziałem śpiewających aktorów wystawiane są z niewielkim zespołem instrumentalnym, muzyka zatem pojawia się w wersji uproszczonej i konwencjonalnej. Z kolei próby włączenia "Krakowiaków i Górali" do repertuaru scen operowych powodują, że muzykę Stefaniego grywa się w XIX-