"Słowo" w reż. Mariusza Grzegorzka w Teatrze im. Jaraczaw Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
To nie rodzinny, ale społeczny portret. Wpisany w szarą ramę ścian, surowy. Bohaterowie pokażą charaktery i dusze. Polska prapremiera "Słowa" duńskiego pastora luterańskiego Kaja Munka, zamordowanego przez hitlerowców w l944 roku, jest moralitetem o sile wiary, której nie mamy w sobie dość, by przeżyć cud jej odkrywania. Wszystko rozgrywa się w rodzinie wiejskiego przywódcy grupy protestanckiej (ciekawa rola niezawodnego Andrzeja Wichrowskiego). Jest wierny religijnym rygorom, czuje się strażnikiem norm moralnych. Ale nie jest ortodoksem. W jego rodzinie tylko najmłodszy syn Johannes ma swój osobny modlitewny świat. Po życiowym dramacie (stracił narzeczoną) i pobycie w seminarium czuje się nowym wcieleniem Jezusa. Postać balansującą na granicy obłędu i głębokich uniesień przejmująco zagrał Dobromir Dymecki. Najstarszy syn (wyrazistą postać stworzył Ireneusz Czop) jest sceptykiem, szczęśliwym, z uroczą żoną (wdzięk i ciepło dała jej Katar