EN

2.11.2009 Wersja do druku

Cud nad Operą

Z konstruowaniem repertuaru jest jak z przygotowaniem panny młodej do ślubu, która powinna mieć coś nowego, coś starego, coś swojego i coś pożyczonego. W tegorocznym programie Opery Narodowej każdy znajdzie coś dla siebie, zarówno jeśli idzie o muzykę, jak i rodzaj teatru - pisze Jacek Melchior w tygodniku Wprost.

Prowincjonalna ostatnio Opera Narodowa znowu staje się teatrem światowym. Nowy sezon najbardziej prestiżowej, przynajmniej w intencji, polskiej sceny zapowiada się imponująco. Pierwsza tegoroczna premiera jest kawałkiem świetnego, nowoczesnego teatru, który porusza, przejmuje i nikogo nie pozostawia obojętnym. Nasi dziadkowie chadzali do opery dla relaksu. Wiedzieli, że wrogowie Lukrecji Borgii (w dziele Donizettiego) giną od zatrutego wina, a nie - jak w niedawnej warszawskiej inscenizacji - od strzału w potylicę. Liczył się tylko śpiew. Współczesny teatr operowy stał się królestwem reżyserów i nie jest już miejscem nie wymagającej rozrywki. Reżyserzy prowokują widzów do myślenia, zmieniając czas i miejsce akcji, motywację bohaterów, a bywa, że i sens dzieła. Nierzadko proponują łamigłówki, których nie da się rozwiązać, nawet mając wiedzę i najlepsze intencje. W finale paryskiej inscenizacji "Króla Rogera" Szymanowskiego, autorstwa Krzyszt

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cud nad Operą

Źródło:

Materiał nadesłany

Wprost nr 45/08.11

Autor:

Jacek Melchior

Data:

02.11.2009