EN

18.10.1990 Wersja do druku

Cóż za doskonała zupa

Dziennikarz - Najsłynniejsze były postne obiady piątkowe hrabiny... Cóż to był za zaszczyt! Być w liczbie dziesięciu, piętnastu najwyżej osób, które dostąpiły tych postnych obiadów... Coś nad wyraz cudownego, cudownie jarskiego, zawierała gastronomiczna wstrzemięźliwość tych przyjęć, a olbrzymie fortuny skromnie pochylone nad porcją kalarepki czyniły niezapomniane wrażenie, zwłaszcza na tlę straszliwej mięsożerności współczesnych stosunków. Specialite de la maison... Zupa z dyni pasztetowej... Zupa z dyni na słodko, duszonej do miękkości - do miękkości... ZUPA! Et fiat voluntas tua... Cóż za doskonała zupa. I to bez żadnego mordu ani trupa Reżyser - Za długim, przykrytym białym obrusem stołem siedzą goście. To jest polska biesiada... To rekwizytornia naszych narodowych mitów i kompleksów. To wielka szafa z tysiącami pytań. To, nasz wielowiekowy dorobek, nasz bagaż, nasze sacrum, przed którym klęczymy i które z każdym dniem przy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Robotnicza, nr 244

Autor:

Ewa Gil-Kołakowska

Data:

18.10.1990

Realizacje repertuarowe