Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że nowojorski "Hamlet" przeciera szlak dla coveru teatralnego - o "Hamlecie" Wooster Group z Nowego Jorku w reż. Elizabeth LeCompte, pokazywanym w ramach XIII Festiwalu Szekspirowskiego, pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.
"Hamlet" Wooster Group nie jest przedstawieniem, przed którym można jedynie paść na kolana. Mimo swoich wad, ma jednak ogromną ilość zalet, może być inspirujące i pobudzać do myślenia na wielu płaszczyznach. By uruchomić to myślenie, należy jednak najpierw odtworzyć sytuację sceniczną, w ramach której odbywa się spektakl. Aktorzy Wooster Group przed oczyma widza odgrywają sytuacje zachowane w filmowej rejestracji "Hamleta", zrealizowanego w 1964r. na Broadway'u. Rejestrację oglądać możemy na wielkim ekranie za plecami wykonawców, dodatkowo aktorzy podglądają ją na kilku innych rozmieszczonych w przestrzeni sceny ekranach, by osiągnąć maksymalną precyzję w odwzorowaniu działań sprzed niemal pół wieku. Naśladowanie jest niemal idealne: odwzorowane są układy dłoni, drobne ruchy palcem, kąty nachylenia głowy. Kilkakrotnie na moment zapis filmowy znika z ekranu, dając żywym wykonawcom pozór swobody artystycznej, po chwili jednak wraca, wtrąc