Jeszcze nikt tak jasno nie przedstawił zawiłości intrygi "Króla Leara". Nareszcie bez trudu rozpoznawałam kto, z kim i dlaczego. Ale przecież "Król Lear" nie jest krwawym kryminałem, a dramatem przesyconym emocjami i filozofią. Niestety, niewiele z tego zostało w inscenizacji Jana {#os#4594}Klemensa{/#}. Jeśli więc realizatorzy spektaklu świadomie zrezygnowali z drążenia filozoficznych pytań, jakie niesie ze sobą tekst Szekspira i skupili się na precyzyjnie wykładanym wątku fabularnym, to dlaczego nie poszli w kierunku "teatru akcji"? (by posłużyć się terminem przynależnym dynamicznym filmom kryminalnym przyciągającym dużą publikę.) Wówczas byłaby szansa na odmienne potraktowanie jednego z największych klasyków europejskiego teatru. Byłaby to interpretacja może trochę komiksowa, ale prawdopodobnie nowatorska. Tymczasem, choć zastosowano tu komiksowy skrót, większość scen cechuje dostojna statyczność. Symetrycznie p
Tytuł oryginalny
Coś z rapsodu, coś z komiksu
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Katowicach Nr 76