W nowościach teatralnych tego sezonu niewielki wybór, a wszystko co można zobaczyć jest jakby zminiaturyzowane, obliczone na małe sceny i niestety takież efekty. Nie uczyniła tu wyjątku także Julia Wernio reżyserując "Dziką kaczkę" Ibsena w Teatrze Miniatura. Najpierw musiałam stanąć pod ścianą w sporej, stłoczonej gromadzie "nadkompletu" widzów, narażona na sztuczny tumult bankietu u Werlego, aktorską bieganinę, sceniczne szepty i niesceniczne krzyki, bogato inkrustowane wszystkimi niedostatkami dykcyjnymi aktorów. No cóż, nawet naturalizm może się wynaturzyć w teatrze... Bolało tym bardziej, że wszystko odbywało się "na wyciągnięcie ręki", bez granicy rampy i nie niosło ze sobą nic poza strzępami dobrze znanych ze szkolnej lektury informacji. Potem zaproszono widzów do właściwej, niewielkiej salki teatralnej, gdzie na scenie całkiem pomysłowo urządzono mieszkanie Hjalmara Ekdala, ze wszystkimi potrzebnymi zakamarkami i
Tytuł oryginalny
Coś z drobiu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 238