Trochę ciekawie, trochę nie. Naprawdę szkoda - o "Nelly" wg "Skrzywdzonych i poniżonych" Fiodora Dostojewskiego w reż. Natalii Korczakowskiej w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu pisze Wojciech Wojciechowski z Nowej Siły Krytycznej.
Przedstawienie Natalii Korczakowskiej to kolaż kilku światów. Pierwszy to teraźniejszość, gdy Nelly opowiada o tym, co było. Drugi to właśnie przeszłość. Stojąca przed wszystkimi, obdarta z godności Nelly opowie o dziadku i matce, która umierała w suterenie. Zobaczymy też tragiczną miłości Nataszy, która miała być z Wanią. Niestety wszystko zaczęło się psuć. Natasza poznała Aloszę. Uciekła. Matce, Annie Andriejewnej pozostał medalion ze zdjęciem córki, ojciec Ichmieniew nie chce wybaczyć - Alosza jest przecież synem księcia Wiłkomirskiego, wroga ojca Nataszy. Oba światy oddziela muzyka. Jednak ścieżka dźwiękowa kreśli jeszcze inny wymiar - pełen snu, wyobrażeń, fantazji, urojeń oraz ich wpływu na jednostkę - to także jeden z tematów spektaklu. Nie bez powodu, gdy Nelly opowiada o przeszłości, wykorzystano utwór Angelo Badalementiego. Tak więc powstaje klimat tajemniczości, czegoś mrocznego. Słyszymy również utwory Michaela J