Przyjemność oglądania czy czytania sztuki Janusza {#os#14173}Głowackiego{/#} "Fortynbras się upił" przypomina przyjemność przy rozwiązywaniu krzyżówek, rebusów i szarad. Szybko łapiemy proponowaną nam zasadę gry i w jej ramach jesteśmy gotowi na niespodzianki. Jest to ten rodzaj zaskoczenia, który potwierdza nasze, oczekiwania. Jedyny kłopot w tym, że pożądana jest znajomość "Hamleta". Bez niej zabawa jest o kilka stopni mniej wyrafinowana. Jerzy {#os#1098}Stuhr{/#}, obdarzony jako aktor bezbłędnym wyczuciem oczekiwań publiczności, odrzucił złudzenia jak zbędny balast. Nie ma co liczyć na znajomość "Hamleta". Przegrywa na tym autor, wygrywa kasa teatru. Aluzje do "Hamleta" (w lekturze "Fortynbrasa" przynajmniej część z nich wydaje się dowcipna) toną w głuchej ciszy na widowni. Świetnie natomiast sprawdzają się kwestie wsparte "mocnym" słowem. Ledwie tłumiony rechot rozgrzewa publiczność. Nie wiem, jaki stopień wyrachowania p
Tytuł oryginalny
Coś o publiczności
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1