Zdarzyło się coś nowego w teatrze. Ogromnie pompatyczne jest to pierwsze zdanie, ale i rzecz sama niezwykła. Bowiem przez coś nowego w teatrze nie rozumiem tutaj świetności czy doskonałości spektaklu, ani też żadnych tak zwanych reżyserskich pomysłów. Spektakl, o którym mowa, wcale zresztą nie jest doskonały, sporo w nim mielizn, a jego reżyser miał tym razem, i chyba na szczęście, znacznie mniej pomysłów niż zazwyczaj miewa. Czymś nowym jest natomiast znalezienie niespodziewanej funkcji spektaklu teatralnego lub, co ostatecznie na jedno wychodzi, nieoczekiwanego miejsca dla teatru jako pośrednika pomiędzy widzem a światem. Tym zwłaszcza światem, który nie uobecnia się nam w codzienności wprost i bez niczyjej pomocy. Takich nowości nie zwykliśmy oczekiwać od teatru zawodowego; wszak zawodowstwo polega właśnie na wyznaczonym trwale miejscu i funkcji. Jakoż sama możliwość nowości, o której mowa, jest wynikiem ogólnego kryzysu funkcjonalnośc
Tytuł oryginalny
Coś nowego w teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 3