- Gdy mamy rozochocone dziećmi ubranymi w moje kostiumy mówiły: 'Ależ pani świetnie zrobiła tego zajączka. A jak pięknie pani zaprojektowała ogon myszce'. W duchu powtarzałam: 'Kobieto, ty nie wiesz, że ja już zrobiłam scenografie do trzech oper w Teatrze Śląskim i kostiumy nie z takimi zajączkami' - mówi scenografka KATRZYNA LENGREN.
Z Katarzyną Lengren rozmawia Dariusz Zaborek. Opowiem panu anegdotę. Miałam sześć lat i poszłyśmy z mamą zwiedzać groby wielkanocne. W kościele wśród paprotek leży na zielono podświetlona figura Pana Jezusa, jakaś babcia klęczy i chlipie. Po cichu podchodzimy do tej gipsowej postaci naturalnej wielkości, a nagle ja na cały kościół wrzeszczę: 'Tu nie ma co stać, tu trzeba pogotowie wzywać!' (śmiech). Od najwcześniejszych lat czuję za wszystko okropną odpowiedzialność. Męczę się z nią, nie chcę taka być, ale dźwigam. Da się... - Bolą mnie plecy (śmiech). Da się coś z tym zrobić? - Nie. Często chodzę do Łazienek do sali balowej i tam jest Herkules dźwigający świat, ma taką kulę, i myślę sobie: 'To ja'. Gdy niedawno obejrzałam musical dla dzieci 'Król Bul', który napisałam 30 lat temu, stwierdziłam, że opisałam w nim swoją rodzinę. 'Król Bul' to historia władcy złoszczącego się na poddanych z powodu b