"Pastrana" Maliny Prześlugi w reż. Marii Żynel w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Izabela Szymańska, członkini Komisji Artystycznej XXII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Zmarła w 1860 roku, pochowana dopiero w 2013. Kobieta - dziwo, kobieta - małpa, atrakcja pokazów i wystaw osobliwości. Dlaczego tak długo zwlekano z pogrzebem Julii Pastrany? Pewnie z tego samego powodu, z jakiego tak chętnie przyglądano się jej za życia. Tuż po urodzeniu okazało się, że całe ciało Julii pokryte jest włosami, jak u zwierzęcia. Matka ją porzuciła, znalezione dziecko oddano do sierocińca w Culiacan. Była atrakcją domu meksykańskiego gubernatora, po kilku latach przyciągała widzów w Stanach Zjednoczonych, aż w końcu trafiła, a właściwie została zakupiona do trupy Theodore'a Lenta. Na scenie poznańskiego Teatru Animacji Pastrana (Julianna Dorosz) w pierwszych scenach stoi nieruchomo, jak wypchana kukła, jak figurka na pozytywce. Dopiero po chwili ożywa: wykonuje kilka kanciastych ruchów, śpiewa o sobie pieśń. W spektaklu, który Maria Żynel wyreżyserowała na podstawie sztuki Maliny Prześlugi, bohaterkę obejrzymy w kilku planach