"Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Radosława Rychcika w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Może to niedostatek fantazji, ale nijak nie mogę wyobrazić sobie Stanisława Wyspiańskiego wchodzącego do jednego z multipleksów. Trudno mi wyimaginować sobie, jak zwabiony charakterystycznym zapachem popcornu podchodzi do baru i z błyskiem w oku kupuje jego pudło w rozmiarze XXL. A takie musiałby nabyć, żeby zobaczyć choć część filmów, które posłużyły mu, o czym sam oczywiście nie wiedział, do skonstruowania dzieła, jakim jest "Wyzwolenie". Imaginacja Radosława Rychcika szybuje wyżej niż się Wyspiańskiemu śniło, o mojej własnej, jak widać mikrej, już nie wspomnę. Otóż reżyser, wystawiając "Wyzwolenie" na scenie Teatru im. Słowackiego, postanowił przekonać nas, że Wyspiańskiego spotkał na niejednym filmowym seansie i z niejednej puszki pił z nim tam colę. Już w pierwszej scenie spektaklu przypomniał mu "Stowarzyszenie Umarłych Poetów", by przejść do "Tanga" Zbigniewa Rybczyńskiego, "High School Musical", "Hair" czy do kilku innyc