DOMY fotografowane od dołu, z żabiej perspektywy dodatkowo jeszcze monumentalnieją i brzydną zarazem. Szybki krok samotnego, szaro ubranego mężczyzny dudni echem w pustej ulicy. Dyskretna, niepokojąca, mollowa muzyka. Z twarzy idącego można odczytać determinację, skupienie, gotowość na nieznaną próbę; nie ma tam jednak żadnej radości, żadnych oznak rozluźnienia. Za chwilę mężczyzna znajdzie się w przedsionku molochowatej, teatralnej instytucji, przytłaczającym i onieśmielającym. Rzecz toczy się w Moskwie, w drugiej połowie lat dwudziestych. A może w kilka lat później? Światło wchodzące szparami przedłuża cienie starych dekoracji: odwróconych tyłem zastawek i prospektów. Zgarbiona postać w podróżnym stroju długo wędruje przez pustą scenę, wreszcie siada w loży prosceniowej. Cisza, niepowtarzalna cisza zamarłego teatru dźwięczy długie sekundy. Rzecz rozegra się w Wilnie pod koniec drugiego dziesięciolecia X
Tytuł oryginalny
Cokolwiek by nie zwariować do reszty
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 2