Wojny w odległych zakątkach globu wzbudzają zazwyczaj chwilowe współczucie, stają się obiektem medialnego zainteresowania, by po krótkim czasie zniknąć zupełnie z nagłówków gazet - pisze Paweł Sztarbowski w Dialogu.
Wojna w Syrii - jeśli za jej początek przyjmiemy masowe manifestacje, do jakich doszło 15 marca 2011 roku w Damaszku - trwa już ponad osiem lat. I wciąż nikła wydaje się perspektywa zakończenia tego konfliktu. Po latach trudno już się zorientować, kto konkretnie walczy przeciwko komu, szczególnie odkąd na fali protestów opozycji przeciwko reżymowi Baszszara Al-Asada do walki stopniowo włączali się ekstremiści związani z Państwem Islamskim Iraku, a już niedługo potem powstała syryjska gałąź tej organizacji. Wtedy też do Syrii zaczęli napływać zagraniczni bojownicy reprezentujący salafizm, czyli najbardziej skrajną ideologię wzywającą do odrodzenia islamu w jego fundamentalistycznej wersji i oczyszczenia go z obcych wpływów. Na fali tych działań wyłoniło się wkrótce Państwo Islamskie Iraku i Lewantu, w skrócie Da'isz (ISIS). Jak pisze Piotr Balcerowicz w znakomitym wstępie do reportaży Samar Yazbek, próbując choć trochę rozplątać go