Konkursy na dyrektorów teatrów przez lata postrzegane były jako panaceum na lokalne nieprzejrzyste układy i zablokowane ścieżki awansu młodych twórców. Dziś już wiadomo, że ten pomysł nie działa - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.
W publicznych teatrach często istnieje dwuwładza. Dyrektor naczelny (lub administracyjny) odpowiada za pieniądze, artystyczny - za repertuar i dobór artystów. Koegzystencja może mieć różny kształt. Artystyczny bywa zastępcą naczelnego, ale zdarza się odwrotnie - gdy to zastępca ds. administracyjnych pomaga z finansami i sprawami organizacyjnymi dyrektorowi naczelnemu i artystycznemu. Konkursy na dyrektorów teatrów przez lata postrzegane były jako panaceum na lokalne nieprzejrzyste układy i zablokowane ścieżki awansu młodych twórców. Dziś już wiadomo, że ten pomysł nie działa. W konkursach wyłania się dyrektorów naczelnych (niezależnie od tego, czy mają odpowiadać za pieniądze, za sprawy artystyczne, czy za jedno i drugie), często nie przykładając wagi do spraw programowych. Istotne bywa za to obycie w światku lokalnej polityki miasta czy regionu. Rywalizacja na programy to najczęściej fikcja. Nie ścierają się ze sobą różne wizje, a prog