"Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę" na Scenie Fundacji Starego Teatru w Krakowie. Recenzja Joanny Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Młodzi, piękni, ciężko harujący i świetnie zarabiający są bohaterami sztuki Anny Burzyńskiej. Sztuki zgrabnie napisanej. Przedstawienie natomiast zgrabne nie jest Klarę i Nika poznajemy o poranku. W wielkim łożu zasłanym czarną pościelą. Klara nie śpi, Nik budzi się nerwowo, ma dwie i pół minuty na seks, potem pędzi do łazienki, odmawia poranną mantrę (jestem męski, jestem number one), chce biec do pracy - ale Klara uświadamia mu, że jest niedziela, a od niedawna firma Nika ustaliła, że w niedziele się nie pracuje, bo jest to źle widziane. Klara i Nik mają więc nieoczekiwanie cały dzień dla siebie. O tym, że rzadko się to do tej pory zdarzało, przekonał nas już prolog - na bezludnej scenie z automatycznej sekretarki dobiegały kolejne komunikaty: Klara donosiła Nikowi, że zostaje w pracy, negocjuje, służbowo bankietuje, a Nik donosił Klarze mniej więcej to samo. Co dwójka zapracowanych do niemożliwości ludzi może robić w niedzie