"Zmierzch bogów" w rez. Mai Kleczewskiej w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Aleksandra Konopko w Gazecie Wyborczej - Opole.
Ze "Zmierzchu bogów" w reżyserii Mai Kleczewskiej wychodzi się poczuciem niedosytu. Bo mimo że spektakl jest niewątpliwie wielkim przedsięwzięciem, to wiele dzieje się w nim w formie, a znacznie mniej pozostaje w treści. Opolanie pamiętają na scenie "Kochanowskiego" dwa świetne przedstawienia Kleczewskiej - "Makbeta" i "Opowieści lasku wiedeńskiego", w których precyzyjnie dopracowany jest każdy szczegół, a przesłanie nawarstwia się z każdą sceną. To jedne z lepszych jej realizacji, choć i poza Opolem takie przykłady można mnożyć. W końcu Kleczewska dawno udowodniła, że potrafi, i nawet kiedy kręgosłupem dla spektaklu czyni formę, głęboko wchodzi w świat opowieści. Przykładem niech będzie choćby ubiegłoroczny znakomity "Marat/Sade" w Teatrze Narodowym. Tym bardziej żal, że w "Zmierzchu bogów" nie czuje się tej spójności, a sensy pozostają niezgłębione, gubiąc się chwilami w natłoku scen przydługiego scenariusza. *** Fi