"Strefa komfortu" Szymona Turkiewicza w jego reżyserii w Teatrze ME/ST w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Na takie pytanie odpowiada nowe przedstawienie niszowego Teatru ME/ST, który znalazł przytulisko w siedzibie Stowarzyszenia Architektów na ul. Foksal. Sztuka na czterech aktorów zbliżona jest do science fiction i zmusza do zastanowienia się, co by było, gdybyśmy tę Polskę, na którą tak wielu z nas narzeka, jednak stracili. Jak odniosłaby się do tego faktu społeczność "sytego" Zachodu, czy dopiero wtedy zaczęłaby szukać jakichś zalet małego/dużego kraju i jego mieszkańców. Pomysł zdolnego dramaturga Szymona Turkiewicza wydaje się ciekawy, ale wykonanie sceniczne pachnie amatorszczyzną. Przedstawienie za długo się rozkręca, aktor niepotrzebnie ryczy do mikrofonu, oprawa muzyczna jest monotonna i drażniąca. Szkoda, bo z tego pomysłu mogliby skorzystać twórcy filmowi i telewizyjni, a data premiery też dodaje smaczku przedsięwzięciu.