"WESELE" ciągle się gra i zawsze okazuje się, że warto je grać. Bez "Wesela" nie można już sobie wyobrazić polskiego teatru. Ale tym trudniej pokazać w nim coś nowego. Tym trudniej coś prawdziwego o nim napisać. O żadnym polskim dramacie nie napisano tyle, co o "Weselu". Napisano sporo rzeczy mądrych i jeszcze więcej sprzecznych i bałamutnych. Najlepsza sztuka Wyspiańskiego obrosła przez 60 lat dzielących nas od krakowskiej prapremiery ogromną skorupą polonistycznej i teatralnej tradycji. A przecież jest ona zarazem najpopularniejszym naszym dramatem. I każdy chyba ma do niego pewien własny, osobisty stosunek. Bo stało się "Wesele" - w całości - jakimś narodowym symbolem. Jednym z okienek, przez które przyzwyczailiśmy się patrzeć na niemały odcinek historycznej tradycji. Tak też weszło "Wesele" do literatury, od Kruczkowskiego po Witkacego, Gałczyńskiego, Mrożka. Jednocześnie nie można wciąż zapomnieć, że to narodow
Tytuł oryginalny
Co tam panie w polityce?
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 48