Rok 2009, ogłoszony Rokiem Juliusza Słowackiego, ma być szansą na popularyzację i nowe interpretacje twórczości wieszcza. Jak na razie do realizacji sejmowej uchwały najlepiej przygotowane jest Polskie Radio - uważa Joanna Derkaczew z Gazety Wyborczej.
Seminaria, wystawy, złożenie kwiatów, odsłonięcie pomnika. Który to rok? A właściwie "czyj to rok"? Zimnego ironisty Gombrowicza czy klasycyzującego Herberta? Wizjonera Wyspiańskiego czy skrupulatnego narratora Conrada? Programy kolejnych rocznic uchwalanych przez Sejm są niemal nierozróżnialne. Przez to, że bywają zwykle dopinane na ostatnią chwilę, stają się serią zmarnowanych szans, czystą formalnością lub okazją dla różnych instytucji kultury, by skorzystać z dodatkowych funduszy. W rezultacie dowodzą tylko tego, co zauważył już Gałczyński (kto pamięta, że miał "swój rok" w 2003?): "My, Polacy, lubimy pomniki". W przypadku Słowackiego (w tym roku przypada 200. rocznica jego urodzin i 160. rocznica śmierci) sprawa wygląda jeszcze ciekawiej. Mamy bowiem drugi w ciągu dekady rok wieszcza. Poprzedni przypadł w 150. rocznicę śmierci. Czy zmienił coś w recepcji dzieł poety? Wydana wtedy biografia Jana Zielińskiego "SzatAnioł" zachwalan