„Tajemnica Króla Wysp Hebanowych” wg Bolesława Leśmiana w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Gdynia Główna. Pisze Beata Baczyńska w „Gazecie Świętojańskiej".
„Klechdy Sezamowe” Bolesława Leśmiana to jedne z najpiękniejszych bajek, które od chwili wydania w 1913 r. oczarowują swoim urokiem czytelników. Właśnie po jedną z nich – „Opowieść króla Wysp Hebanowych – sięgnęła autorka scenariusza i reżyserka Ewa Ignaczak, aby przenieść widzów do orientalnej krainy baśni tysiąca i jednej nocy.
W podróż nad czarno-złote jezioro ruszamy w towarzystwie Sułtana (Jacek Panek), który pojawia się wśród oczekujących na rozpoczęcie spektaklu. Opowiada on o dziwnych kolorowych rybkach, które kiedyś trafiły na patelnię w jego kuchni i zaprasza do odkrycia ich tajemnicy. Widzowie ruszają za nim, zagłębiając się krok za krokiem w świat wyobraźni, a po drodze niektórzy mają nawet szansę zostać liliami, rybkami lub wzgórzami porośniętymi drzewami hebanowymi. Kiedy docieramy do zamku i zasiadamy na widowni, nadchodzi pora, by poznać losy nieszczęśliwego władcy.
Król Wysp Hebanowych (Filip Wójcik) został za sprawą złych czarów swojej żony Chryzeidy (Anna Bochniak-Fryc) uwięziony w swym pałacu i skazany na cierpienie. Sułtan pragnie pomóc nieszczęsnemu władcy, ale aby zdjąć klątwę, musi poznać całą historię. Jak doszło do tego, że król stał się w połowie marmurowym posągiem, a jego królestwo zamieniło się w czarno-złote jezioro? Czy uda się go uratować i odwrócić zły czar?
Widzowie, zarówno ci najmłodsi, dla których przygotowany został ten spektakl, a także ci starsi, z zainteresowaniem śledzili losy Króla Wysp Hebanowych. Pomysłowość i jednocześnie prostota rozwiązań scenicznych trafiała chyba do wszystkich, a przede wszystkim rozbudzała wyobraźnię. Jak w świecie dziecięcych zabaw, w którym każdy zwyczajny przedmiot może stać się czymś zupełnie innym. Tak dzieje się na scenie Teatru Gdynia Główna, gdzie odwrócone łóżko staje się świątynią, a krzesło bez siedziska marmurowym więzieniem króla. Często nawet rekwizyty są zbędne, bo przecież wystarczy słowo, aby wyobrazić sobie piękną komnatę, aleję cyprysową czy taflę jeziora. Projekcje wideo są oszczędne i stanowią tło, nie są dosłownymi wizualizacjami tego, czego nie ma.
A skoro prawie nie ma dekoracji, to na scenie zostaje aktor. To na nich spoczywa bowiem odpowiedzialność wykreowania w wyobraźni widza fantastycznego świata orientalnej bajki. Wszyscy stanęli na wysokości zadania. Pełna ekspresji Anna Bochniak-Fryc rzucająca śpiewane białym głosem zaklęcia stworzyła interesującą postać złej czarownicy. Równie przekonujący był w swojej roli Filip Wójcik jako dobry Król Wysp Hebanowych. Jacek Panek, który bardzo dobrze zagrał rolę dzielnego Sułtana, dodatkowo bez trudu nawiązał kontakt z najmłodszymi widzami, co nie jest takie łatwe.
Warto wybrać się na ten spektakl z dziećmi i wraz z bohaterami poznać tajemnicę czarno-złotego jeziora.