"... długie toto, jak Don Kichot przynajmniej, chude toto, gęba pociągła i mizerna, nos orli niestety, uszy odstające, a do tego od dołu takie długie nogi, a od góry takie długie ręce. Czerwony Kapturek mógłby omdleć" - tak przed trzydziestoma laty JAN KOBUSZEWSKI opisał sam siebie. Od tamtej pory nic się nie zmieniło.
Jan Kobuszewski 20 lat był aktorem scen dramatycznych: warszawskiego Teatru Polskiego, Teatru Narodowego i łódzkiego Teatru Nowego. W 1976 roku związał się z Teatrem Kwadrat w Warszawie. Narrator z "Bajek dla dorosłych", aktor "Kabaretu Starszych Panów". Nie dorabia w serialach. Całkiem zniknął z telewizji. I choć mignął nam przed oczami w kinowym "Rysiu", od razu z powrotem ukrył się w teatrze Kwadrat, w którym bilety na spektakle z jego udziałem, są wyprzedane na miesiąc przed. A ja z tych nerwów przychodzę do Pana Jana 24 godziny przed czasem * Czy zdarzyło się Panu popełnić taką gafę? - Zdarzyło mi się. Oczywiście, że tak. Kiedyś do Warszawy przyjechał Charles Aznavour i z tej okazji zostaliśmy z żoną zaproszeni do rezydencji ambasadora francuskiego na obiad. Przyjeżdżamy o godzinie drugiej, a tam nie ma żadnego samochodu, nic. Nic, nic, nic. Pusto. Pytam więc żonę: "Masz zaproszenie"? Okazało się oczywiście, że byliśmy, ows