Oglądacze telewizji już na początku tygodnia mogli coś uświadczyć z Mrożkowego festiwalu: zaproszenie przez Edzia starszego pana Eugeniusza do tanga. A zaraz potem L. Wałęsa wzywał redaktora "Tygodnika Powszechnego" do publicznej spowiedzi, każąc mu najpierw odstać swoje w pokutnej pozie. Trudno powiedzieć, który teatr był bardziej prawdziwy. Równolegle odbywało się przedstawienie "Portretu" Mrożka w reżyserii K. Dejmka. Były więzień polityczny Anatol (Fronczewski) szukał wartości pozytywnych, a były entuzjasta ustroju Bartodziej (Englert) męczył się pod brzemieniem przeszłości, póki nie wyznał dawnemu przyjacielowi, że to właśnie on złożył na niego donos. Z ciekawie zawiązanym konfliktem: Anatol nie jest zdolny do zemsty i wolałby nie wiedzieć, komu zawdzięcza swoją krzywdę - Mrożek nie umiał sobie poradzić; wywoływanie ducha Stalina, paraliż Anatola, wzięcie go przez Bartodzieja pod opiekę we wspólnym mieszkaniu i lektura wierszy
Tytuł oryginalny
Co się podobało, co się nie podobało
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 27