- Wracam do Teatru Rozrywki także dlatego, że dyrektorowi zawsze udaje się wywalczyć prawa do licencji, która nie zakłada wiernego kopiowania spektaklu z Broadwayu czy z Londynu. Na licencję do wystawienia "Bulwaru zachodzącego słońca" czekaliśmy naprawdę bardzo długo i cieszę się, że wreszcie mogę zrealizować ten musical - mówi Michał Znaniecki przed premierą przedstawienia.
W chorzowskim teatrze praca wre. Artyści przygotowują się do polskiej prapremiery musicalu, który od ponad dwóch dekad święci triumfy na deskach londyńskiego West Endu i nowojorskiego Broadwayu. To "Bulwar zachodzącego słońca" w reżyserii Michała Znanieckiego. Z reżyserem rozmawia Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice. MARTA ODZIOMEK: Lubi pan wracać do Teatru Rozrywki. Zrealizował pan już tutaj kilka świetnych spektakli. Co pana przyciąga do Chorzowa? MICHAŁ ZNANIECKI: Jakością tego teatru był - i nadal jest - zespół artystyczny. Mam pełne zaufanie do każdego artysty: aktorów, solistów, zespołu wokalnego i baletowego. To rzadkie i nieoczywiste, choć wydawać by się mogło, że właściwe każdej scenie. Ale nie w każdym zespole jest tak profesjonalnie i kreatywnie jak w Teatrze Rozrywki. Odkąd Marcel Kochańczyk wyprodukował tu największe hity, z "Evitą" i "Cabaretem" na czele, mówiło się o sile tego zespołu. I tak jest do dzisi