Dziś, kiedy ludzie na największą może skalę w XX i XXI wieku uciekają przed wojną, mamy sytuację graniczną, a historia stale się w Polsce manifestuje w postaci widm rozmaitych wykluczeń - pisze Krystyna Duniec w Dwutygodniku.
Widmo Karola Marksa coraz częściej nawiedza debatę publiczną. Odporne na wszelkie egzorcyzmy, próbuje destabilizować neoliberalną demokrację. Każda rzeczywistość społeczna ma swoje widma przeszłości, które ją paradoksalnie urealniają, chroniąc przed rozmyciem w symbolicznym języku i sprowadzając na ziemię jej ideologie. Taką niewątpliwie rolę utrzymuje Slavoj Zizek, pełni dziś m.in. widmo komunizmu, przypominając o bezwzględnej biurokracji, totalnej kontroli państwowej nad społeczeństwem, ograniczaniu wolności słowa i tak dalej. Niektórzy jednak, jak na przykład Michael Hardt, pojęcie komunizmu łączą z eksperymentowaniem z formami wolności i demokratycznej partycypacji, które może dać początek takim ruchom, jak na przykład Occupy z 2011 roku. Hardt na przewrotne pytanie: "dlaczego nie zaprzestaniemy używania terminu komunizm i nie wymyślimy jakiegoś innego słowa?" - odpowiada pytaniem: "moglibyśmy to zrobić, ale utracilibyśmy wówczas