Od kilkunastu lat odpowiadam za program Festiwali Moniuszkowskich w Kudowie odbywających się w sierpniu. Zawsze w miesiącach poprzedzających nękają mnie dylematy, co jest możliwe, a co nie. Co wyrzucić, a co dołożyć ze względu na corocznie postępujące ubóstwo finansowe - pisze Sławomir Pietras w Angorze.
Staram się nie przesadzać z jego międzynarodo-wością. W czasach, kiedy sponsorowaliśmy prezentacje oper Moniuszki na Kubie, w Meksyku, Brazylii czy Japonii, przyjmowaliśmy w Kudowie śpiewaków z tych egzotycznych krajów. W swych językach narodowych wykonywali arie z Halki, Strasznego dworu czy Hrabiny i było to międzynarodowe, ale jednorazowe, bo potem nikt w tych krajach Moniuszką się nie interesował. Tylko raz - w koprodukcji z Teatrem Wielkim w Łodzi - wprowadziliśmy do stałego repertuaru Opery Narodowej w Ankarze Straszny dwór śpiewany po turecku. Na konferencji prasowej przepraszałem tamtejszych dziennikarzy za polskich braci pancernych w prologu wracających z wojny, którą wygraliśmy wtedy z Turcją. Na to wstał rektor Uniwersytetu w Ankarze i uroczyście oświadczył, że nikt nie będzie urażony, bo dla nich przegrana z Polakami zawsze była... wielkim zaszczytem. Podczas premiery publiczność reagowała bardziej żywo i spontanicznie niż u nas w Po